sobota, 17 grudnia 2016

Analogowa, czy cyfrowa praca dla tworzenia z dobrym rezultatem ?


Paszporty POLITYKI uzupełniono o nową kategorię: Kultura cyfrowa, o czym można przeczytać na stronie 80 w 49(3088)  numerze tygodnika, gdzie jest napisane m.in.

.... Gdybyśmy jednak mieli wskazać najbardziej witalną, szybko rozwijającą się dziedzinę kultury, okazałyby się nią gry wideo. Pierwsze wrażenie robią już liczby. Popularne „Grand Theft Auto V” to ponad 70 mln egzemplarzy i wpływy mierzone w miliardach dolarów, na poziomie największych filmowych hitów wszech czasów, „Minecraft” to ponad 100 mln sprzedanych kopii, mimo że jest dziełem małego szwedzkiego studia Mojang, sprzedanego niedawno Microsoftowi za 2,5 mld dol. ...


... Nie chcemy jednak nagradzać młodych twórców za nakłady, podziwiać zysków i wzrostów notowań na giełdzie. W świecie, który wzbudza podobne zainteresowanie ze strony Ministerstwa Kultury, co ze strony Ministerstwa Gospodarki, chcemy dostrzegać przede wszystkim pomysły artystyczne.  ...

Z lektury artykułu wynika, że nagradzane będzie korzystanie z jakiegoś rodzaju narzędzia pracy w formie cyfrowej, by do odbiorcy dotarł wyjatkowy obraz lub dźwięk, ale podchodząc do tego logicznie, w tej grupie powinno także być napisanie wspaniałego wiersza na komputerze, gdy będzie jednoznaczne podkreślenie, że nie chodzi o np opublikowanie go w pdf, czy na stronie www.

Z tej okazji zrodziła się refleksja, że obecnie zawartość wielu tekstów redagowana była dopiero w trakcie stukania w kwiaturę. Teoretycznie nie powinno to mieć większego znaczenia, ale bez wątpienia jest to inny proces twórczy. W pewnym stopniu można to porównać do faktu, że fast food ma czasami więcej zdrowych składników niż przypieczony koltelt z zawiesistym sosem, a jak nam to smakuje zależy od naszych przyzwyczajeń.

 Podobny proces można zaobserwować z otwarzaniem muzyki. Kiedyś wybór muzyki związany był z wcześniejszymi emocjami, które mogła dostaczyć nam kapela podwórkowa lub orkiestra w operze.

 

Początkowo radio nadawało audycje muzyczne, które były ukierunkowane na wzbudzenie u nas takich czy innych emocji. W pewnym momencie jako jedna z form programu pojawił się listy przebojów i z czasem stały się one istotnym narzędziem dla producentów radiowych, którzy obecnie przywiązują ogromną wagę do statystyk. Ten trend pogłebiać się będzie przy słuchaniu muzyki, którą udostępniają serwisy internetowe. Zmienia to radykalnie ofertę muzyczną, która ilościowo staje się bogatsza, ale jej zawatość sterowana jest przez statystyki. Pozornie są to statystyki zaintersowania, ale w rzeczywistosci są efektami działań marketingowych, gdzie isotnym narzędziem są m.in. różne listy przebojów.

Być może z tego powodu zrodziła się nostalgia do płyt winylowych, gdzie argumentem jest lepsza jakość, chociaż  możliwości technicznie zapisu cyfrowego są bezsprzecznie wyższe.  Obraz systuacji daje kolejny cytat z wspomnianego na wstepie artykułu Polityki:

.... Kiedy za sto lat spojrzymy wstecz, w dzisiejszych czasach zobaczymy punkt zwrotny: przejście z kultury analogowej do cyfrowej” – zauważa w swojej nowej książce Jace Clayton, znany też jako DJ/rupture twórca muzyczny. Podaje przykład z własnego podwórka: najważniejszy instrument ostatnich 20 lat to nie fizyczne urządzenie, tylko program komputerowy Auto-Tune pozwalający na poprawianie partii wokalnych, a zarazem – na tworzenie linii wokalnych, jakich normalnie nie moglibyśmy usłyszeć...

W produkcja filmów są podobne trendy. Kiedyś ambicją twórców gier był rzeczywisty wygląd postaci, czy plenerów. Teraz filmy są często tworzone na podobieństwo gier. Takie wrażenie sprawia np wyprodukowy w 2004 roku Ocean's Twelve, Dogrywka .

 Jest w nim plejada gwaizd, czyli spełnienie wspólpczesnych wymogów na komercyjny sukces. To co pojwaia sie na ekrenie kojarzy się  jednak bardziej z grą komputerową niż z tym co rejestruje kamera, by zaprezentować kunszt aktorów. Najprawdopodobniej korzystano z nowoczesnego programu do montażu z bogatym dostępem do narzędzi pozwalających wirtualnie tworzyć efekty specjalne.


środa, 30 listopada 2016

Autonomia, czy niewolnicze odbieranie dostarczanej informacji ?


George Orwell opisuje systemy totalitarne z dyktatorską władzą. Taka forma władzy swoje historyczne korzenie ma w systemie feudalnym, gdzie jest jasno określona grupa uprzywilejowana "z błękitną krwią", ale w nowoczesnym świecie możemy także stać się niewolnikami wolnego rynku.

Zaakceptowaliśmy bezkrytycznie hasło reklama dźwignią handlu, czyli wolnego rynku. W związku z tym każdego roku miliony ludzi traci mnóstwo czasu na wysłuchiwanie bezmyślnych reklam, które wylewają się z radia, telewizji i Internetu. Rozwój nowych technologii powoduje, że to pranie mózgu przestaje mieć formę pasywną. To co oglądamy i słuchamy z Internetu jest rejestrowane i przetwarzane. Te informacje pozwalają manipulować nami, a my nie mamy pojęcia, gdzie są przekazywane, bo jest to towar na sprzedaż dla każdego kto chce to kupić.

Ten temat pojawia się ostatnio dość często w literaturze. David Lagercrantz w swojej wersji Millennium wielokrotnie porusza temat badań w zakresie najnowszych zagadnień IT i podaje przykład Google na równi z amerykańską agencją rządową NSA.



Problem ma szerszy wymiar, gdy w grą wchodzą także dyktatorskie zakusy. Państwa z mniej lub bardziej dyktatorską władzą dysponują szeroką gamą możliwości, by włamać się do najróżniejszych baz danych i pobrać informacje na temat obywateli nie tylko w ich kraju, a ponadto tworzą własne systemy kontroli.  Bardzo ciekawy artykuł pt " Rosja i Chiny wspólnie ocenzurują Internet? Garść faktów o projekcie Czerwona Sieć " pojawił się w polskojęzycznym wortalu o oprogramowaniu. Autor na wstępnie napisał:

Rosja przedsięwzięła niemało środków, by mieć kontrolę nad treściami dostępnymi w Sieci. Służba Roskomnadzor z oddolnej inicjatywy nadzoruje treści, które mogą być nielegalne bądź szkodliwe dla kwiatu rosyjskiej młodzieży, zaś sądy co jakiś czas wydają wyroki, które wpisują na indeks zablokowanych stron kolejne serwisy. W ostatnim czasie w tym gronie znalazł się także LinkedIn. Nadal jednak nie sposób porównywać przyjętych przez rosyjskie władze miar do skuteczności Chińskiego Muru Ogniowego.

Skalę problemu w zakresie korzystania z Internetu pokazuje dodatkowo inny artykuł w tym wortalu. Dotyczy tak popularnych ostatnio urządzeń przenośnych i ma tytuł."Android o całe lata za iOS-em pod względem zabezpieczeń – nawet Nougat nie pomógł ". Autor rozpoczyna od wprowadzenia:

Niedawna wypowiedź Adriana Ludwiga, szefa bezpieczeństwa Androida, jakoby nowe smartfony Google Pixel z Androidem 7.1 były równie odporne na ataki co najnowszy iPhone, nie przeszła bez echa. Przypomnijmy – Ludwig uważa, że dla niemal wszystkich typów zagrożeń Android i iOS są praktycznie identyczne w kwestii zabezpieczeń platform. Czy aby jednak na pewno? Deklaracja ta sprowokowała Matthew Greena, słynnego kryptografa z Johns Hopkins University, który szybko wskazał fundamentalny problem z zabezpieczeniami Google’a, wskutek którego Android jest o całe lata za iOS-em, jeśli chodzi o jego bezpieczeństwo.