piątek, 20 stycznia 2017

AI, czyli sztuczna inteligencja to nie tylko zbawienie

W polskojęzycznym wortalu o dobrym oprogramowaniu Mariusz Błoński odnotował na wstepie swojego artykulu

Coraz więcej znanych osób wyraża swoje obawy związane z rozwojem sztucznej inteligencji – są wśród nich takie postaci jak Elon Musk czy Stephen Hawking. Opinią na jej temat podzielił się też dyrektor wykonawczy Microsoftu. 

Autor zamieścił w treście ciekawy cytat urodzonego w południowych Indiach w 1967 roku Satya Nadella, który przed przejęciem sterów Microsoft, był w tej korporacji odpowiedzialny za tworzenie i uruchomienie platform, narzędzi programistycznych oraz chmury obliczeniowej.

Świat jest wspaniały, dzięki współczesnej technologii, ale w rzeczywistości nie rozwijamy się. Potrzebujemy technologicznych przełomów, które będą napędzały wzrost wykraczający poza możliwości człowieka – podsumował szef Microsoftu, apelując o tworzenie takich systemów sztucznej inteligencji, które będą zwiększały możliwości człowieka, a nie go zastępowały, które będą poprawiały bezpieczeństwo oraz prywatność i będą przy tym transparentne. 

W cytatowanej informacji chodzi o zarządzanie firmą, ale pamiętrajmu, że rozwój sztucznej inteligencji bazuje na zbieraniu danych z różnych dziedzin życia. Będą także dostarczane przez gadżety z których korzystamy. Mariusz Herma opublikowany w Polityce nr 2(3093) na str 90 artykuł "Czas na głos" opatrzył obszernym podtytułem "Długo pisaliśmy do nich na klawiaturach. Potem dotykaliśmy je w ekrany. Teraz zaczynamy z komputerami rozmawiać – i w nowym roku będziemy to robić coraz częściej". Rozwija to bardzo obrazowym  wstępem

Wyłącz budzik. Włącz światło. Jaka dziś pogoda? O której i gdzie mam spotkanie? Znajdź dobrą restaurację w tamtej okolicy. Zarezerwuj stolik. Nawiguj do celu. Pokaż korki. Poszukaj stacji benzynowej. Znajdź parking. Wycisz powiadomienia. Wyślij SMS. Włącz ogrzewanie. Zagraj coś jazzowego. Co to za utwór? Zadzwoń do mamy. Włącz mi „Star Treka” tu, gdzie ostatnio przerwałem. Wyłącz film. Ustaw budzik na siódmą. Dobranoc.

Wymienione przez autora korzystanie z funkcji głosowej do wysyłanie SMS wydaje się "chodzeniem po wodę przez strumień", ale pozostałe propozycje są bardzo kuszące. Trudno będzie się oprzeć takim udogodnienim w życiu codziennym. Nasza wiedza o źródle ich pochodzenia jest jednak bardzo ograniczona. Powszechnie takie rzeczy kojarzą się nam z ofertą komercyjnych firm, czyli jakąś marką, ale nie jest to cała prawda.

W tym roku w pierwszym  numerze tygodnika na str 63 opublikowany był pt "Rozruszać kocura" wywiad Rafała Wosia z Marianą Mazzucato, która urodziła sie w Rzymie, ale wiekszość życia spędziła w USA, a obecnie jest profesorem ekonomii i innowacji na Uniwersytecie Sussex w Wielkiej Brytanii. Ich rozmowa  "o micie państwa marnotrawnego i konieczności podzielenia się zyskiem przez gigantów biznesu" zaczyna sie bardzo intrygująco


RW: – Kto stworzył Google?
MM: – Państwo.
A rewolucję bio- i nanotechnologiczną kto rozkręcił?
Państwo.
A iPhone’a komu zawdzięczamy?
Też państwu.
A nie panu Jobsowi?
Nie. On przyszedł na prawie gotowe.
To dlaczego wszyscy myślą, że właśnie jemu? A jeśli nie jemu osobiście, to przynajmniej innowacyjnej firmie Apple?
Bo mamy system, który celowo takie fałszywe przekonanie podtrzymuje. Już Platon przekonywał, że światem rządzą ci, którzy potrafią spójnie o nim opowiadać. Nasi współcześni herosi prywatnego biznesu robią dokładnie to samo. Czytał pan biografię Steve’a Jobsa?

W tej informacji nie ma żadnej teorii spiskowej. Działały to nauralne machanizmy rynku, gdzie rozwój na potrzeby obronności został komercyjne zastosowanie. Wyjaśnienie jest w dalszej częsci wywiadu.

Skąd pani wie, że bez państwa nie byłoby smartfona?
Ma pan smartfona? To proszę go wziąć do ręki i zastanowić się, dlaczego jest to taki przełomowy wynalazek, a nie kolejny nudny telefon.

Bo jest smart?
No właśnie. Smartfon ma 12 technologii, które albo były rozwiązaniami przełomowymi, albo na pewnym etapie wyróżniły ten produkt na tle konkurencji. Dostęp do internetu, system nawigacji satelitarnej GPS, akumulator litowo-polimerowy, ekran dotykowy, system rozpoznawania głosu SIRI. Wymieniać dalej?

Nie trzeba. Proszę powiedzieć, jakiego asa ma pani w rękawie.
Żadnego asa. Same fakty. Tak się bowiem składa, że żadnej z tych przełomowych technologii nie wymyślił w swoim garażu żaden genialny Steve Jobs. Wszystkie te technologie istnieją dzięki przedsiębiorczości państwa. Udowodnić?


Użwając gadżetów ułatwiać będziemy dostęp do różnorodnej informacji o nas. Jest to dla nas korzystne, jeżli nie będziemy przy tym bezmyślni i chcąc np relaksować się w domu muzyką, nie musimy być uwiązani do Internetu.

 

Z własną kolekcją płyt można korzystać z nowoczesnyego stylu życia bez ogłupiających reklam i relaksować się najlepszą jakością muzyki z dobrym zestawem Hi-Fi oraz wygodną obsługą z PC

wtorek, 3 stycznia 2017

Agresje przez Internet

Kolejny wpis oparty będzie na publikacji tygodnika Polityka, bo w piewrszym ich numerze w 2017 roku wielokrotnie poruszony został temat zagrożeń internetowych. Pewnego rodzaju podsumowanie tego można znależć na poczatku wywiadu opublikowanego na str 31, który Jacek Żakowski przeprowadził z prof Radosławem Markowskim, gdzie w drugim pytaniu odpowiada:

Dzięki populizmowi świata nowych mediów dużo łatwiej niż wcześniej jest przekonać ludzi do rzeczy, które są słabo osadzone w twardej rzeczywistości.


Najbardziej drastyczny w rozpotynającym ten rok numerze tygodnika Polityka jest chyba tytuł "Internet zabije demokrację" w dziale  "Ogląd i pogląd" na str 34., gdzie Wojciech Orlicki w pierrszym akapicie napisał:

To było tak niedawno! Trzy lata temu szef Google Eric Schmidt i Jared Cohen, szef think tanku Google Ideas i doradca gabinetów Busha i Obamy do spraw cyfryzacji, razem opublikowali książkę „The New Digital Age”, bardzo ciepło przyjętą wówczas przez polskich polityków i publicystów. W tej książce obiecywali nam rychłe nadejście globalnego triumfu demokracji za sprawą upowszechnienia dostępu do internetu. Dziś, kiedy wygląda na to, że demokracja jest w globalnym odwrocie – i w dużym stopniu dzieje się tak za sprawą negatywnych skutków internetu – czyta się ich słowa z rozrzewnieniem:
„Obywatelska partycypacja osiągnie niespotykany dotąd poziom, bo każdy, kto ma telefon komórkowy i dostęp do internetu, będzie mógł odegrać swoją rolę, promując przejrzystość i odpowiedzialność. Sklepikarz z Addis Abeby i sprytny nastolatek z Salwadoru będzie mógł publikować informacje o łapówkach i korupcji, ogłaszać nieprawidłowości wyborcze i ogólnie zmuszać rząd do rozliczeń. (...)

Bradziej konkretniej o zagrożeniach, które mogą zupełnie nie kojarzyć się z np słuchaniem muzyki z Internetu bardzo sugestywnie opisuje pt "Internet rzeczy niebezpiecznych" w dziale "Ludzie i style" na str 144 Urszula Schwarzenberg-Czerny:


Woda pod prysznicem nagle zmienia ustawioną elektronicznie stałą temperaturę, więc dziewczyna wyskakuje z kabiny. Mokra idzie po tablet, żeby skontrolować, co się dzieje. Tymczasem temperatura powietrza spada do zera. Zaczyna wyć alarm, a na jego pisk nakłada się fragment „Wesela Figara” powtarzany szaleńczo przez głośny system audio. Dziewczyna jest bezradna wobec drogiego i nowoczesnego systemu swojego inteligentnego domu, na który zarobiła pracą dla bezwzględnej wielkiej korporacji. A za to właśnie w ten sposób sprawiedliwość wymierzył jej – przez internet – haker.

Zagrożenie ze strony osób prywatnych trzeba brać pod uwagę na poważnie, ale jest ono znacznie mniejsze niż działań państw. Zaskoczyło mnie, że w dziale "Temat roku" na str 22 Ziemowit Szczerek w świetnie przygotowanym artykule pt "Tu się zacznie trzecia wojna światowa" całkowicie zignorował kwestie nowych technologii. Zielone ludzki na Ukrainie miały sens, bo jest do tego gigantyczne wsparcie tradycyjnych mediów. Mniej przydatny był Internet, gdzie są silne rozwiniete struktury, które postały pdczas protestów na Majdanie w Kijowie. W przypadku Łotwy istotniejsze są działanie w Internecie. Skandynawowie wpompowali w Estonię nowe technologie, a próbująca dorównać sąsiadowi Łotwam ma z pewnościa systemy zabezpieczeń na nizszym poziomie. Jest to przykład konkretnego zagrożenie jakie niesie niefrasobliwość w temacie poruszonym przez Urszulę Schwarzenberg-Czerny i wykorzystanie szerokich możliwości, na które zwraca uwagę Wojciech Orlick.  


Wiosną 2016 roku miały miesce dziwne ataki internetowe na szwedzkie media, co w perspetywie artykułu Ziemowita Szczereka nabieraja innego znaczenia. Wspomniana Estonia ma zabezpieczenia od Szwedów i w mniejszym lub wiekszym stopniu udostępniła je pozostałym krajom bałtyckim. Ataki wywołały szeroka dyskusię w szwedzkich mediach, ale nigdzie nie widziałem nawiązania do zagrożeń dla byłych nadbałtyckich republik sowieckich, bo to nie było korzystne dla biznesu. Ciekawa była także reakcja na ofertę byłego monopolisty szwedzkiej telefonii, który chciał zaoferować swoim klientom bezpłatny dostęp do wybranych serwisów internetowych. Zbudziła się dyskusja, że jest to niezgodne z nowymi dyrektywami Unii Europejskiej, które mają zagwarantować demokrację w Internecie. Zamieszanie powstało nim decyzje UE weszły w życie. Wygląda to, że ktoś coś niedokładnie zinterpretował, ale mogło być to również bardzo świadome działanie. W szumie medialnym trudno jest zawsze odszukać, co jest faktycznym tematem, a najkrócej mówiąc UE zakazuje transmisji uprzywilejowanych i w uproszonej definicji darmowe udostępnianie można tak zrozumieć. Dyskusja uderzała jednak najbardziej w nowe możliwości zawaansowanej formy zabezpieczenia.

Ataki na media mogą ułatwiać wprowadzenie dezinformacji. Jeszcze większym zagrożeniem jest jednak to, że czytając wiadomości otwieramy furtkę do własnego komputera i często dalej do systemów informatycznych w pracy. Czytanie wiadomości trwa relatywnie krótko, a słuchanie muzyki znacznie dłużej i przez to furtka do naszego komputera zostaje otwarta jeszcze szerzej.